Przedstawiam kolejny element, który obok Zegara-Szafki z poprzedniego mojego postu złożył się na cykl rzeczy, które zmieniły mój nijaki wiatrołap na wsi w mini przedpokoik.
Żyrandol kupiony na starociach za 50 zł. Pewnie jeden powie: "…aż tyle", ale wg mnie to niezła cena, zwłaszcza, że był na chodzie. Oczywiście jak to już mam w zwyczaju zapomniałam zrobić w całości zdjęcia przed. Ale na zdjęciu poniżej widać kawałek jak to wyglądało. Ramiona były też mosiężne wraz z łańcuchem na którym wisi.
Wszystkie elementy mosiężne pomalowałam farbą Annie Sloan na kolor granatowy, który powstał z wymieszania farb: Graphite oraz Napoleonic Blue z odrobiną Old White. Wymieniłam też gilzy i dodałam małe białe abażurki. Wygląda to teraz o wiele lepiej i ciekawiej. Myślę, że to dobra alternatywa i na pewno nieraz jeszcze skorzystam z takiego rozwiązania. Zwłaszcza, że często trudno mi znaleźć coś co pasowałoby mi kolorystycznie i było w dobrej cenie. Możliwość przemalowania metalu daje naprawdę wiele fajnych rozwiązań.
W następnym poście będą kolejne elementy całej wiatrołapowej układanki. Wpadajcie.
Pozdrawiam,
Asia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz