środa, 24 grudnia 2014

Moja nowa Rodzinka

Dobra, to już chyba ostatnia chwila. W sumie zbyt się ociągałam z tym wpisem, ale narobiłam sobie roboty z tymi ciasteczkami, jak co roku zresztą. Fakt dzieci miały frajdę, ale trochę to zajęło nam godzin.
W każdym razie chwilę przed tym skleciłm kilka nowych ozdób na tegoroczną choinkę. I o to one: jednen bałwan i jego przeurocze koleżanki-Anielice.  Oczywiście wszystko  handmade by Asia.










 
 
Wesołych Świąt!

niedziela, 30 listopada 2014

Niebieskie krzesła

Kolejna zmiana dzięki farbie ASCP tym razem spotkała parę starych drewnianych krzeseł, które dostałam od sąsiadów. Krzesła w stylu góralsko-wiejskim naprawdę były w słabej kondycji. Odłaził z nich lakier i specjalnie nikomu nie chciało się ich szlifować. I tu farba Annie Sloan jest idealna. Świetni pokryła i skleiła ze sobą odłażączy lakier, dzięki czemu smętne szlifowanie nie było potrzebne.
po

przed


 
Kolor który wybrałam to Greek Blue, bo pasował do stylu krzeseł i do mojej wiejskiej kuchni. Po pomalowaniu farbą, nałożyłam jasny i ciemny wosk AS, aby dodatkowo postarzeć już i tak stare krzesła. Nie chwaląc się wcale - poduszki to też moje dzieło. Jak robić samemu to wszystko. Szkoda że krzeseł sama nie umiem stworzyć- to by mi ułatwiło wiele spraw.


 
 
 




poniedziałek, 24 listopada 2014

Opętana ładną tkaniną

W sobotę wybrałam się na Targi Rzeczy Ładnych z dwóch powodów. Po pierwsze, aby zobaczyć co i jak, a po drugie na spotkanie blogów wnętrzarskich. 

Zawsze uważałam, że w dekoracji i stylizacji wnętrz można osiągnąć oszałamiający efekt czasem oszukując trochę w niektórych materiałach do dekoracji. Jednak  tkaniny do tych  rzeczy na pewno nie należą. W mojej opinii muszą bowiem mieć albo ciekawy, piękny wzór, albo doskonale dobraną kolorystykę, no i musimy czuć, że jest to dobry gatunkowo materiał. Dlatego  na Targach Rzeczy Ładnych zwróciłam uwagę na stoisko: Ładne Tkaniny. Bardzo spodobały mi się ich wzory i jakość samych tkanin. Były tam zarówno mocne, żywe kolory i wzory, ale i również bardziej spokojne, stonowane takie pastelowe, bardziej delikatne. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie wybrała na miejscu, a akurat szukałam czegoś mocnego do dwóch bardzo energetycznych zielonych krzeseł. I znalazłam piękny amarant w kwiaty, dokładnie taki jakiego szukałam.




 Kolor krzeseł jest tak jaskrawy, że żaden z moich aparatów tak naprawdę nie jest w stanie tej zieloności oddać. W każdym razie jest to farba Annie Sloan  kolor Antibes Green-piękny!




 A wracając do materiałów: ładnych i dobrych to wcale nie jest je tak łatwo kupić w Polsce. W dobrych i znanych sklepach  mamy oczywiście fantastyczne materiały znanych firm, ale są one często bardzo, bardzo drogie i nie mówię tu o obiciówkach, ale zwykłej bawełnie, takiej z której można sobie uszyć poduszkę czy zasłonkę, albo inne drobne rzeczy do wystroju naszego wnętrza. Mi brakuje takich sklepów, czasem znajduję coś tam w internecie, ale jednak to tak jak z pasmanterią: warto dotknąć, zobaczyć, pomacać.
Ładne Tkaniny to coś w sam raz dla mnie i w dodatku jest prowadzony przez dziewczynę z pasją, trochę w tym podobną do mnie, zresztą tak jak do wielu dziewczyn, których blogi przeglądam. Tkaniny ma przeróżne, także w małych kawałkach np. na patchwork, sprowadzane z USA, w naprawdę przystępnych cenach, zresztą sami zobaczcie www.ladnetkaniny.pl. Duża zaleta to oprócz zakupów w internecie ma też sklep stacjonarny w Warszawie. 
A poniżej to co uszyłam z mojego znaleziska.






Na koniec pozdrawiam serdecznie dziewczyny z blogów o wnętrzach, które poznałam na targach. 



poniedziałek, 17 listopada 2014

Malowanie farbami Annie Sloan

    Zakochałam się w farbie Chalk Paint Annie Sloan jakiś miesiąc temu. Ktoś to polecał na facebooku, okazało się, że robią warsztaty niedaleko mnie i tak poznałam Karoline z Lucy Home, która uczy malować tymi farbami i sprowadza je z Anglii.
Pewnie dla części z Was to nie nowość, w każdym razie jeśli ktoś ma ochotę to proszę zerknąć co ta farba potrafi.
Na pierwszy ogień przedstawiam tacę, która zrobiłam w weekend. 

po: kolor Greek Blue ASCP
po


po
   Taca była taka sobie, jak widać na poniższych zdjęciach, w dodatku rozwalona, bo kiedyś spadła. Do kompletu druga mniejsza, też została pomalowana, oczywiście zapomniałam o zdjęciu.
Farba jest boska, bo nie wymaga przygotowania rzeczy, którą malujemy tzn. szlifowania, przecierania itp. Jest b. gęsta, a po wyschnięciu zachowuje się jak kreda. Nakładamy dobrze wymieszaną b. delikatnie rozwodnioną, schnie z 30 min., potem ewentualnie drugą warstwę, następnie możemy delikatnie wyrównać powierzchnię b. drobnym papierem ściernym ( 240-280gr), jeśli chcemy możemy przetrzeć mocniej, aby wyłuskać poprzedni kolor malowanej rzeczy np.drewno lub metal. Następnie woskujemy lub lakierujemy również produktem Pani Annie Sloan.

przed
przed



















Farbę możemy bowiem położyć nie tylko na drewno czy fornir, ale również na płytę, metal, a nawet na plastik. Jeśli ktoś jest zainteresowany to poczytajcie sobie w internecie i pooglądajcie na youtubie. Jest tam sporo informacji co i jak. Farba jest w zasadzie dedykowana antykom i to na nich chyba najładniej się sprawdza, ale z powodzeniem można ją stosować na innych przedmiotach. Niestety ma jedną jedyną wadę: na nasze warunki niestety jest dość droga.

W załączeniu moje inne metamorfozy z użyciem tego cuda.

                                   Krzesełko, dosłownie znalezione na śmieciach.

po: kolor Florence ASCP



przed


















                                          Komoda wcześniej biała, a pierwotnie sosnowa

przed

po: kolor zewnętrzny French Linen ASCP
po: kolor wnętrza Greek Blue ASCP














A to tylko część tego co dotychczas zrobiłam. Zapraszam do częstych odwiedzin.

p.s Teraz żałuję, że nie skorzystałam z rady danej mi przy moim wcześniejszym poście o malowaniu starych mebli na biało od użytkownika PatyNowy.Pozdrawiam.






wtorek, 7 października 2014

Łubianka niejedno ma imię

     Ten fajny koszyczek, który może służyć nie tylko na truskawki od dawna wykorzystywałam na przechowanie różnych rzeczy. Często malowałam, aby sprawdzić  kolor farby lub gdy została mi jej resztka. Na ogół były to jasne, rozbielone kolory. Ale po ostatnim różu wpadł mi pomysł na mocniejsze kolory. Stąd w weekend poprostu bawiłam się tym jak dziecko. Wyszperałam wszystkie farby jakie miałam: akrylowe, olejne i nawet do ścian. Zaczęłam nawet zabawę z barwnikiem mieszając ze sobą barwy w celu uzyskania różnych odcieni zieleni i cieniując wszystko na łubiance  (ale nad tym muszę jeszcze popracować). W moim garażu walały się stare łubianki, a ponieważ po truskawkach i grzybach to trochę brudnawe i ciemne kolory świetnie te zabrudzenia pokryły.
Poniżej to co wymodziłam.

Klasyczne wykorzystanie:


 
W łazience w  pasującym do niej kolorze

Jako koszyk na kable, piloty i inne:


Na książki:
No i wiadomo - na drobne zabawki dla dzieciarni:


Bądź na jej biżuterię:
 
 

 
A to tylko przykłady. Myślę, że jest to fajny użytek z 1 zł. Nadaj się zarówno do klasycznych jak i nowoczesnych wnętrz - wszystko zależy od koloru, a tu naprawdę można zaszaleć. Ja w głowie mam jeszcze taki mocny, soczysty zielony. Ale..... niestety łubianki mi się skończyły:)

środa, 1 października 2014

Kinkiety shabby chic



     Dawno, dawno temu kupiłam na Allegro dwa stare mosiężne kinkiety. Ja akurat szukałam mało ozdobnych pasujących do mebli, które mają dużo toczonych elementów. Mosiądz był podniszczony, a kable musieliśmy wymienić, no ale nie był to drogi zakup.
Przemalowałam całość natryskowo na biało, a następnie zdrapałam farbę na rantach delikatnie nożykiem i jeszcze w kilku innych miejscach.Wymieniłam gilzy na nowe, stare abażury wyrzuciłam i kupiłam nowe, obklejając dla ozdoby bawełnianą koronką.



   No więc leżały te kinkiety chyba ze dwa lata i leżały, aż w końcu znalazłam dla nich miejsce. Mój kochany mąż przekuł kable w ścianie i wszystko pięknie zatynkował i wyszlifował, aż się dziwiłam, że tak szybko.  Mój bohater.... 

I tak to wygląda teraz:




piątek, 26 września 2014

Różowo mi

    Ostatnio mam ogromny apetyt na kolor różowy. Nie wiem czy to perspektywa nadchodzącej za niedługi czas zimy mnie dobija, czy też jakaś podświadoma inspiracja mnie dopadła. W każdym razie wrzesień obfitował u mnie w przeróbkach w kolorze fuksji, czyli w moim kolorze firmowym.
Najpierw był wieszak, a za nim zaraz obrazek i serce do kompletu.

Wieszak przed
Wieszak po


Obrazek
Serce 


   Potem nabrałam ochoty na porzucenie ulubionej bieli i kupiłam różową farbę akrylową. Najpierw tak dla rozgrzewki i sprawdzenia koloru przemalowałam starą ikeaowską półkę córki. Swoją drogą polecam kolor NCS S 1070-R20B do ciepłego dębowego drewna. Ładnie się to komponuje.Generalnie we wzornikach farb trudno znaleźć mocny, jaskrawy róż.
Oczywiście podrapałam ją w stylu new shabby chic i polakierowałam.


 




 Do ciemnego drewna lepiej pasuje NCS S 2065-R20B. Sprawdziłam, ale to niespodzianka.
No i na koniec uszyłam sobie moją pierwszą małą różową. To już tak obok wnętrz. Ale za to przyznacie, że pięknie się prezentuje we wnętrzu, prawda...?