Ten kolor opętał mnie ostatnio. Puszka farby już się skończyła (może wreszcie inny kolor). Ława babcina, pomalowana kiedyś na biało, teraz dodałam dwa odcienie niebieskiego, oczywiście Annie Sloan i drapałam, skrobałam ..itd., ogólnie rzecz biorąc udało mi się ją zniszczyć i już mi się bardziej nie chce. Natomiast koszyki były wcześniej malowane farbami akrylowymi, które niestety po jakimś czasie strasznie się sypią i nie nadają się według mnie do wikliny, nawet nałożone natryskowo. Spray, owszem kiedyś próbowałam, ale dużo poszło i efekt mizerny. Spróbowałam, więc wczoraj z farbą kredową, którą rozwodniłam wodą. Teraz to sobie się zpieka i zapieka na słońcu. Bez wosku, bez lakieru. Podobno działa to super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz