Kiedyś przemalowany na złamaną biel, z czasem niestety nie radził sobie z kółkami od herbat i kaw. Zabrałam się za niego po koniec lata i zaczęłam z grubej rury. Korzystając z V33, zdarłam stare powłoki na tyle, na ile wystarczyło mi cierpliwości. Potem zaczęła się natomiast zabawa. Nakładając kilka warstw, ale plamami (z oszczędności, bo użyłam farb AS) tworzyłam kolorowe moro. A potem zmywałam tak, aby zostało tylko trochę farby i tylko gdzieniegdzie. Nie mogłam się zdecydować na kolorystkę, więc widać kilka rodzajów kolorów. Wygląda jak stolik-pomocnik z pracowni malarskiej. Mi się podoba, a Wy co na to powiecie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz