Shabby chic jest dla mnie stylem genialnym w swojej prostocie. Korzystam z niego często, gdyż jego praktyczna strona bardzo przypadła mi do gusty. Shabby chic jest piękny dla oka oraz idealny wprost dla domu, gdzie są dzieci, psy, króliki i inne osobniki. Podrapane, przetarte meble są odporne na upływ czasu i można powiedzieć, że im starsze tym wyglądają co raz lepiej. Dziś chciałabym Wam przedstawić moje nowe, stare schody, które przeszły już kilka przemian, ale ta ostatnio najbardziej przypadła mi do gustu.
Najpierw wyglądały tak:
Jak widać od początku zastanawialiśmy się co z nimi zrobić.
Najpierw przemalowałam poręcz i tralki farbą akrylową, a po kilku latach dorwałam się do farby olejnej i to była porażka. Bardzo mi to żmudno szło i w dodatku długo schło. Nigdy tego porządnie nie dokończyłam. W tym roku po powrocie z wakacji, idąc dalej na fali weny, która mnie w wakacje dopadła, zabrałam się od września za schody. Oczywiście na farbę wybrałam Annie Sloan Chalk Paint, bo ona pokryje wszystko. Najpierw był pomysł, aby poręcz pomalować na kolor Old Ochre (mój ulubiony), ale po skrobaniu wychodziła mi biel olejnej , a na końcu oryginalne drewno i źle to się komponował. Wybrałam, więc kolor Old White, który pięknie przykrył wszystko, razem z klejem, który wychodził na łączeniach schodów i z którym farba olejna sobie nie poradziła. Następnie wszystko poskrobałam, podniszczyłam i pokryłam tym razem nie woskiem, który na schodach by się nie sprawdził, a lakierem Lacquer Annie Sloan. Jest to produkt drogi, ale chyba wart swojej ceny. Schody są matowe z delikatnym jedwabistym połyskiem i jak na razie wygląda to dobrze. Zobaczcie sami.
A tu rzut oka na dekoracje towarzyszące moim schodom.
I co.. proste? I wcale nie tak mocno i staranie malowane, a efekt jest super. Co o tym sądzicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz