czwartek, 30 lipca 2015

Ocre et lavande


     Nie wiem doprawdy czemu wcześniej ten pomysł mi nie wpadł do głowy! Zwłaszcza po zeszłorocznych wakacjach spędzonych w uroczej Prowansji. Jeszcze przed wyjazdem przemalowałam jedną ścianę w pokoju na kolor ochry, aby bardziej uwidocznić ażur białego metalowego łóżka. Dopiero w tym roku, gdy postawiłam na skrzyni kosz z tegoroczną ususzoną lawendą -eureka. Ochra i lawenda- przecież to Prowansja w najczystszym wydaniu!


      Aż wstyd.  Pokój, o którym mówię już kiedyś tutaj publikowałam. Ciągle coś zmieniam, więc on cały czas ewoluuje. Osobiście lubię mieć neutralną bazę we wnętrzach, aby z łatwością zmieniać dodatki. Do tego uważam, że wnętrze powinno być spójne kolorystycznie. Tutaj trochę zbyt pochopnie wybrałam materiał, który mnie urzekł, mimo że nie za bardzo pasował do reszty domu.  Przyjęłam jednak, że jeden pokój może być trochę inaczej, zwłaszcza że to pokój moich Rodziców i rzadko jest używany. Jednakże ostatnio zmieniłam zdanie, (nawet spać nie mogłam po nocy) że to jednak  "nie to" i ten kosz z lawendą rozwiązał mój problem. Teraz jest wg mnie bardziej świeżo i stylowo, mniej tak po babciowemu, a do tego pojawił się mocny akcent kolorystyczny ( a ja to lubię ), który gdzieniegdzie w cały domu już się powtarza.





   Aha w oddali na tle ściany widać moje "zniszczone" Ludwiki  z poprzedniego postu.
A koszyk pomalowałam mieszanką kolorów farb Annie Sloan: 1/2 Emporior Silk i 1/2 Napoleonic Blue i odrobinką Old White - mniej więcej takie proporcje-sugerowałam się kolorem lawendy, oczywiście. 




  Pokój nie jest jeszcze skończony. Brakuje mi komody w stylu Ludwika naprzeciwległą ścianę, ale mam już za to farbę, no i jeszcze kilka dodatków, w tym myślę jeszcze nad ochrową ścianą. Widzę tam obraz w postaci ciekawej tkaniny oprawionej w ramy, albo mini baldachim… Na razie zmalowałam ramkę na romantyczne zdjęcie Rodziców:)




Poniżej zdjęcia z poprzedniej stylizacji.  



 A Wy co o tym sadzicie?

Pozdrawiam,
Asia


czwartek, 23 lipca 2015

Stolik ogrodowy

    Mam trochę dość ciągłego malowania tego samego stolika co roku na biało i to jeszcze niewdzięczną farbą Hammerite. Ten oto piękny okaz wyrwałam kiedyś ze szpon złomiarzy i zawlokłam jako jeden z pierwszych mebli na mój kawałek ziemi.


    Co roku musiałam go odświeżać po zimie, bo mech, brud i piach…

Przed

     W tym roku się zbuntowałam i pomazałam go tu i tam farbą kredową (wiem, nudna już jestem). Farba ta pięknie zapiekła się na słońcu i deszcz nic jej na razie nie zrobił. A … zajęło mi to może 30 min z wcześniejszym lekkim obmyciem stolika.
I już. Tak to wygląda.



Kolor farby to Country Grey, tak jakby ktoś chciał wiedzieć.

A tak się prezentuje z dodatkami:

Rano
Po południu

środa, 22 lipca 2015

"Zniszczone" Ludwiki

       Przedstawiam metamorfozę szafek nocnych wg tego co wyczytałam znów w książce Pani Annie Sloan pt."Kolorowe pomysły na dekoracje mebli i nie tylko".  Dwie identyczne szafeczki, choć zdjęcie jak zwykle jednej i to na tarasie, ale wybaczcie … w kolejnym poście będzie razem z aranżacją we wnętrzu, ale tu szykuję sobie zmianę kolorystyczną, więc za momencik, za chwileczkę…



A jak to cudeńko wyglądało wcześniej?
A tak wyglądało:



      Zrobiłam wszystko zgodnie ze wskazówkami z książki, ale po pierwsze, to co już mi się zdarzyło nieraz., tzn. farba biała, którą malowałam, a dokładniej Old White Annie Sloan, zaczęła się barwić na ciemno pod wpływem koloru szafki i czegoś czym została kiedyś potraktowana. Wiem, że na to szelak jest potrzebny i takie tam, ale jestem na wsi, a tu o takie cuda trudno, a ja niecierpliwa jestem.  A więc powiedziałam trudno i malowałam dalej. W sumie nie chciałam czystej bieli, więc stwierdziłam, że może to i lepiej. Farbę kładłam grubo, zwłaszcza za drugim razem, specjalnie robiąc zgrubienia i ślady pędzla. 





Następnie pomalowałam całość bardzo rozwodnioną farbą Country Grey A.S. i od razu wycierałam suchą szmatką, aby nie było zacieków. Potem już tylko skrobanko tu i tam i zawoskowanie.





A jeszcze wnętrze, ...pomalowałam je Primer Red. 



I tak to wygląda:


Pozdrawiam,
Asia






czwartek, 16 lipca 2015

Wiejski Błękit

  Ten kolor opętał mnie ostatnio. Puszka farby już się skończyła (może wreszcie inny kolor). Ława babcina, pomalowana kiedyś na biało, teraz dodałam dwa odcienie niebieskiego, oczywiście Annie Sloan i drapałam, skrobałam ..itd., ogólnie rzecz biorąc udało mi się ją zniszczyć i już mi się bardziej nie chce. Natomiast koszyki były wcześniej malowane farbami akrylowymi, które niestety po jakimś czasie strasznie się sypią i nie nadają się według mnie do wikliny, nawet nałożone natryskowo. Spray, owszem kiedyś próbowałam, ale dużo poszło i efekt mizerny. Spróbowałam, więc wczoraj z farbą kredową, którą rozwodniłam wodą. Teraz to sobie się zpieka i zapieka na słońcu. Bez wosku, bez lakieru. Podobno działa to super.





poniedziałek, 13 lipca 2015

Stoliki-pomocniki

  Kupione na starociach dwa stoliki nieantyki, w dobrej cenie,  miały kolor ciepłego, lecz ciemnego brązu. Jako, że są wakacje to oczywiście jestem w transie przemalowywania wszystkiego dlatego stolików ten zabieg również nie ominął. Pewnie i ten brąz w stylizacji salonu w jakim będą spełniały swoją funkcję też by uszedł, ale …odradzam w ogóle ostatnio ciemne brązy. Właściwie można nie odchodzić od takiego mebla z ścierką. Kurz non stop, a jako pełniąca niezwykle wdzięczną rolę pani sprzątającej everything odradzam coś, co ciągle trzeba czyścić. Ostatnio, więc zabrałam się za przemalowywanie, także ciemnych mebli, ograniczając ich bytność w moim wiejskim domu do minimum.


A wracając do stolików.
Tak wyglądały kiedyś…





Kolor został wybrany po długich debatach. Miał być pośredni między białym, beżowym, a szarym z palety Annie Sloan i stanęło na Country Grey. I tak się szczęśliwie złożyło, że ją miałam ( uff.. ilość pieniędzy jaka idzie mi na te farby wykończy mnie niedługo).
W każdym razie w ramach oderwania dzieci od elektroniki pozwoliłam im wspaniałomyślnie pomalować pierwszą warstwę farby.


Dalej już bawiłam się sama. Druga warstwa pokryła niedoskonałości. Następnie straciłam venę, a ponieważ poprzedniego dnia naoglądałam się cudnych pracy na stronie Leslie Stocker from Colorways (lesliestocker.com ) to też chciałam coś innego wymyśleć. I w końcu zrobiłam tak: zmieszałam Old White z Clear Wax i maznęłam niewielką ilość w niektórych miejscach tu i tam. Następnie to samo zrobiłam, ale z kolorem French Linen . Tym razem miał on mieć funkcję postarzenia-przybrudzenia i nałożyłam go na obrzeżach  i ranatach blatu, a także w innych miejscach, gdzie naturalnie niby miało być przybrudzenie. Tak, tak naturalny kurz i brud…a to ciekawie wyszło.
W każdym razie poniżej macie zdjęcia po pomalowaniu i po pomalowaniu plus dodatkowym oszpeceniu farbami z woskiem, no i oczywiście drapaniem, skrobaniem i przecieraniem.









I taki efekt po "niszczenia" mebla otrzymujemy na przykład. 


Pozdrawiam serdecznie,
Asia

wtorek, 7 lipca 2015

Stół na wiejsko

Chyba otworzyłam serię przeróbek meblowych na wiejsko. Kolejny projekt to stół.


Jest to część sosnowego kompletu z Prakitkiera, o ktorym pisałam w poście "Malowanie starych mebli" z 29 kwietnia tego roku: http://joannafraneli.blogspot.com/2015_04_01_archive.html
Oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcia przed, ale kolor tego mebla był taki sam jak reszta czyli wyglądał jak ta komoda:


Pomysł na stół podsunęła mi książka Annie Sloan pt:"Kolorowe pomysły na dekoracje mebli i nie tylko".
A więc:
Bez szlifowania warstwy stołu pokrytej bejcą w kolorze dębu i polakierowanej nałożyłam farbę ChalkPaint Annie Sloan w kolorze Old White. Nałożyłam dwie warstwy z czego bardziej rozwodniłam pierwszą, druga była gęsta, ale tak, aby w miarę się malowało. Następnie zaznaczyłam najpierw ołówkiem linię pierwszej kreski (7 cm od brzegu stołu), do malowania, której użyłam tą samą farbę, ale w kolorze Greek Blue, malowałam płaskim pędzlem nr 3.



Kreska nie musi być bardzo równa, nawet lepiej, gdy widać niedoskonałości.
Kolejna kreska cieńsza, okrągły cieniutki pędzelek, też na kresce ołówkowej oddalonej o niecały 1cm od poprzedniej. Następnie przetarłam te kreski papierem ściernym 150 g(białym), delikatnie.
Poniżej widoczna różnica.


To samo zrobiłam z nogami. Trochę tu improwizowałam. Ta farba jest do tego fajna, bo jak coś się nie uda można zetrzeć papierem ściernym, jeszcze raz pomalować i jest git.




Kreski na nogach też przetarłam.
I wyszło tak:




Stół stanął u moich dzieci w pokoju, oczywiście na wsi. Bardzo się tam przyda, bo dzieci nie mają gdzie rysować czy układać klocków. A jak przyjdą do nich inne dzieciaki to stół można powiększyć o dodatkową część.





W ten sposób wykorzystałam stary nudny stół. Mam coś nowego i satysfakcje. A do tego zajęło mi to tylko dwa dni, a jak bym się uparła to wystarczyłby i jeden.
Rozejrzyjcie się po domu, na pewno coś się znajdzie, aby to całkowicie zmienić. Polecam.
Niech żyje DIY!!!